THE TAPE REVIEWED

Andrzej Nowak’ SPONTANEOUS MUSIC TRIBUNE does it again. In his imaginative Polish native language he just reviewed DUNNING/TAYLOR/THOMPSON’s cassette release ‘THE TAPE’. Excellent.
THE TAPE is still available from our store, limited to 60 copies so don’t wait too long.

W kategorii brytyjskich improwizatorów średniego pokolenia, The Tape to niemal spotkanie na szczycie! Świetnie nam znani mistrzowie minimalistycznej akustyki, Taylor i Thompson, spotykają tu Dunninga, mistrza nieoczywistych konfiguracji nieakustycznych. Krótkie zwarcie koncertowe mieni się tysiącami barw, ale też po raz kolejny udowadnia, iż prawdziwa nić porozumienia między dźwiękami syntetycznymi i akustycznymi nawiązuje się na poziomie wytłumionych, bliskich ciszy igraszek fonicznych.   Początkowy strumień narracji formuje się ze szmerów i pojedynczych dźwięków strunowych oraz elektroakustycznej smugi dość już gęstych fonii. Altówka skupia się na drobnych, ale na ogół preparowanych frazach, gitara z kolei swój konceptualny minimalizm wtłacza w ramy zachowań repetytywnych. Po upływie kilku minut pierwsze, dość hałaśliwe fragmenty koncertu urokliwie przepoczwarzają się w subtelne frazowania, którym niezbyt daleko do ciszy. Duża w tym zasługa mistrza syntetyki, który tłuste zwoje szumów zamienia na drobne, usterkowe didaskalia, doposażone w ambientowe tło. Muzycy bez trudu łapią porozumienie i kreują coraz bardziej intrygujące sytuacje sceniczne. W połowie koncertu pojawiają się nowe elementy – struny zgrzytają, elektroakustyka rezonuje, a potem pulsuje. Altówka trwa przy frazach preparowanych, gitara tyka jak zegar ścienny. Z tego oceanu drobiazgów artyści formują narrację, która nie jest pozbawiona znamion rytmu. Akcja zaczyna tu gonić akcję! Altówka idzie w taniec, gitara, choć ma nieco wolniejszy metabolizm, także ochoczo podryguje, a post-elektronika dba o całą resztę. W okolicach 25 minuty flow gaśnie aż do poziomu ciszy. Nowe wątki są teraz wyjątkowo filigranowe, choć maszyneria Dunninga przypominać zaczyna swoje bardziej głośne oblicze, znane z początku koncertu. Zakończenie spektaklu przychodzi wyjątkowe nagle, jakby ktoś przez przypadek zgasił światło.” Spontaneous Music Tribune – Poland